Jeszcze kilka lat temu konserwatywna marka Loake była najczęściej wybierana przez starszych panów. Dzisiaj, ręcznie wykonane buty z Wielkiej Brytanii kupują i dwudziestokilkuletnie dziewczyny, a na świecie otwierają się kolejne salony firmowe, takie jak ten przy ulicy Chmielnej w Warszawie.
Andrew Loake wygląda jak ktoś pomiędzy księdzem a profesorem historii. Biała koszula, nudnawe okulary, nieco surowy wyraz twarzy, a do pracy jeździ na rowerze… Dlatego pewnie mało kto na pierwszy rzut oka pomyślałaby, że w wolnym czasie Andrew gra na gitarze elektrycznej, a w garażu ma zaparkowane dwa motocykle. Jeden sportowy, a drugi to weteran z wojen w Zatoce Perskiej, który wciąż ma otwór na karabin. Andrew Loake wozi w nim parasol, a w słoneczne dni butelkę wina. W schowku na amunicję przewozi natomiast … teczkę z dokumentami. Podobnie jest z butami, które już czwarta generacji rodziny Loake szyje za niewyróżniającą się fasadą z cegły w Kettering.
Buty Loake były zawsze wysokiej jakości i bazowały na wiktoriańskiej tradycji. Były to buty dla prawdziwych dżentelmenów, którzy wybierali swój ulubiony model w sklepach, które od lat zapewniały bogatą ofertę najlepszych butów dla mężczyzn. Dziś buty Loake są powszechnie znane, a zainteresowaniem nimi zdecydowanie wykracza poza konserwatywnych Brytyjczyków. “Nasze buty nosi i moja dwudziestoletnia córka do dżinsów, i klienci w Ameryce Południowej, bo na przykład butik w Chile” mówi Andrew Loake.
Ludzie
Fabryka obuwia Loake została założona w 1880 roku przez trzech braci z wielkimi wąsami Thomasa, Johna i Williama Loake. Czternaście lat później, jeszcze pod nazwą Unique Boot Factory, fabryka przeniosła się na Wood Street, gdzie istnieje do dzisiaj. Oprócz butów dla klientów na całym świecie, produkuje się tam również buty dla personelu Pałacu Królewskiego Buckingham. Skromna tablica, która informuje o tym wyjątkowym wyróżnieniu wisi w małej sali konferencyjnej, gdzie można też zobaczyć większość dostępnych modeli butów. Wśród nich znajdziemy buty, który nosił aktor Kevin Spacey, ale i dwa modele damskie, które doskonale sprzedają się w Skandynawii. W Kettering, które jest w połowie drogi pomiędzy Birmingham i Cambridge, pracuje dla rodziny Loake ponad trzysta osób. Wielu z nich odziedziczyło swoją pracę, jak również swoich szefów, gdyż w fabryce pracuje już czwarte pokolenie. Ludzie są tam bardzo mili, ale dużo nie mówią, bo muszę się bardzo skoncentrować na pracy. Krótki moment nieuwagi, a bardzo łatwo można zniszczyć buta, nad którym wcześniej pracowało wiele osób. Z ciekawostek – najstarszy pracownik w fabryce, który szyje buty już ponad pół wieku ma dużo tatuaży – od motywów z ulubionymi drużynami piłkarskimi po klasyczne tatuaże w stylu Sailor Jerry’ego.
Zanim para butów Loake trafi na stopy klienta, najpierw trafi w ręce dziewięćdziesięciu pracowników w fabryce, którzy w sumie wykonają ok 240 operacji. Jeśli liczb byłoby za mało, to dodamy, że w jednym tygodniu produkowanych jest ok 3800 par butów, a w jednym obcasie znajdziemy dziewięć gwoździ. Uszyte buty są następnie przez ponad 2 godziny polerowane, patynowane, woskowane – po prostu upiększane. W trakcie produkcji buty również kilka dni odpoczywają, aby każda warstwa najlepiej się do siebie dopasowała. Cały proces trwa około 8(!) tygodni od momentu wycięcia odpowiednich kawałków skóry po włożenie gotowych butów do pudełka.
Dlaczego ludzie kupują buty Loake? Przede wszystkim dlatego, że nie są to buty klejone, jak 90 procent bieżącej produkcji, ale uszyte. Naturalny korek przystosuje się do kształtu stopy, przez co buty będą wygodne, a gdy już podeszwa będzie zużyta, to buty można zrekonstruować. Jest to jedna z największych zalet szytych butów. Rekonstrukcje są wykonywane bezpośrednio w fabryce w Kettering, gdzie przechowywane są wszystkie kopyta, a dokładnie to setki, jeśli nie tysiące kopyt.
Marka
Buty Loake są produkowane w Kettering od ponad stu lat, ale dopiero 2011 roku rodzina Loake otworzyła pierwszy własny sklep w Londynie. Do tego czasu buty były dostępne tylko w dobrych sklepach z butami, takimi jak Debenhams, czy John Lewis. Andrew Loake zapytany dlaczego otworzyli sklep dopiero po 131 latach od założenie firmy, odpowiada jak zwykle z brytyjskim poczuciem humoru, że dobre rzeczy nie lubią pośpiechu i najpierw musieli nabrać doświadczenia w szyciu butów. „Zawsze patrzyliśmy na nas i naszą markę jako na manufakturę, gdzie najważniejsze było rzemiosło. W ciągu ostatnich kilku lat świat się bardzo zmienił, ale u nas właściwie nic się nie zmieniło. Mam ponad pięćdziesiąt lat i myślę, że jestem ostatnim pokoleniem, które do szkoły chodziło w dobrych skórzanych butach. Teraz uczniowie noszą trampki z tworzyw sztucznych, przy których nawet nasz najtańszy model jest dwa razy droższy. Przez to nasze buty stały się swego rodzaju towarem ekskluzywnym, czy luksusowym” mówi Andrew Loake. Dlatego właśnie Loake zdecydował się na otwarcie sklepu. „Chcemy przede wszystkim pozostać manufakturą, ale nie da się tego teraz dokonać bez aktywnego budowania marki, bez strony internetowej, czy bez profilu na Facebooku. Własny sklep to jednak najlepsza forma promocji i kontaktu z klientem, tak, aby odróżnić się od innych marek. Teraz nie sprzedajemy już towarów, ale markę” dodaje Andrew Loake.
W sklepach Loake znajdziemy dwa główne typy klientów: pierwszy to tradycyjny Brytyjczyk w średnim wieku, który ceni sobie elegancję i jakość, a w Loake kupuje regularnie nowe pary butów. Drugi typ jest młodszy, interesuje się modą i dba o wygląd. Buty kupuje takie, które doradzi mu przyjaciel. Ma przyzwoite zarobki i już przeszedł etap, kiedy każda część garderoby musiała krzyczeć, gdzie była kupiona.
“Coraz częściej spoglądamy na młodszą generację obydwu typów mężczyzn. Przed dwudziestu laty byłem na targach obuwia i spotkałem kolegów z branży. Rozmawialiśmy o klientach i zgodziliśmy się, że właściwie oba typy, to osoby, które się po prostu kiedyś zestarzeją, a jeśli nie będziemy edukować młodszego pokolenia, to naszych butów nikt nie będzie kupować. Od tego czasu bardzo zależy nam na przekonaniu dwudziestolatków do zakupu szytych butów. Ja się w tych butach wychowałem, więc znam ich dobre strony, ale ludzie, którzy spędzili swe dotychczasowe życie w trampkach, to już inne historia. Dla nich właśnie szyjemy bardziej postępowe modele. Warto jednak dodać, że nawet, jeśli mamy nowy model, to jest on szyty tymi samymi metodami, co nasze modele, które maja po 80-90 lat.” mówi o zmianach Andrew Loake.
Rzemiosło
Fabryka w Kettering ma naturalne światło dzienne dzięki temu, że ma szklany dach. Było to wyjątkowe rozwiązanie na przełomie XIX i XX wieku, z którego rodzina jest dumna. Ulubionym miejscem w budynku Andrew Loake’a jest stara, już teraz nieużywana, winda, w której lubił bawić się jako dziecko. Andrew ma trzy córki – jedna jest architektem, druga tancerką, a trzecią, najmłodszą, na razie najbardziej interesują konie. Na szczęście rodzina Loake jest na tyle duża, że nie będzie problemu z następcą Andrew Loake, którym stanie się prawdopodobnie jeden z bratanków obecnego szefa. Sam Andrew mówi, że za dziesięć lat raczej by odpoczywał niż był wciąż u sterów firmy. “Zawsze chciałem zrobić coś praktycznego, przydatnego, a każdy potrzebuje buty! Jestem również dumny, że firma jest w miarę ekologiczna i nikt nie cierpi z tego powodu, że coś wytwarzamy. Korzystamy z naturalnych materiałów, takich jak skóra, czy korek. Może byłbym równie zadowolony, gdyby moja rodzina produkowała drewniane meble, ale na pewno nie cieszyłbym się z fabryki plastikowych rurek. Zanim przekaże firmę dalej, chciałabym, żeby markę Loake znało jak najwięcej osób.”
Mokro! Przeklęte nowe buty!
“Najgorsze, co można zrobić z zupełnie nowymi butami, to założyć je, gdy pada deszcz. Skórzana podeszwa nasiąknie wodą, a but się źle dopasuje do stopy. Zdecydowanie lepiej jest buty nosić przynajmniej przez tydzień, gdy jest sucho. Impregnacja to już kwesta osobistego wyboru. Ja wolę nie impregnować, bo wtedy skóra buta lepiej oddycha. Buty szyte metodą ramową są wygodne, oddychają, a przy tym są bardzo wytrzymałe. To wg mnie idealna kombinacja. Jeśli natomiast chcecie, aby buty były jeszcze bardziej przewiewne, to kupcie sobie sandały. Jeśli chcecie mieć absolutnie sucho, to polecam kalosze. Kiedy ludzie pytają mnie jak mają dbać o buty, to mówię, żeby utrzymywali je w czystości. A jeśli chcecie nakładać kosmetyki, to polecam dobry wosk.” Tyle porad od producenta butów Loake, Andrew Loake’a.
Wpis powstał na podstawie artykułu, który ukazał się czeskim czasopiśmie City Life. Tekst: Stanislava Pecková, foto: Jan Zátorský, Mafra.
Comments